Ech, sama nie wiem czego chce. Wciaz mi czegos brak. Nie wierze juz w swoje mysli czasem bo nie wiem czy moge sobie wierzyc w tej calej schizofrenii. W ogole jestem chyba jakas wariatka bo nie potrafie rozroznic swoich uczuc. Chcialabym z mezem tak zamiast normalnie spedzic walentynki, gdzies z nim wyjsc. Dostac cos innego niz kwiaty.. nie chce zeby kupowal kolejny rok cos "bo sa te walentynki", tylko zeby pomyslal o mnie i zaprosil mnie gdzies na pizze powiedzial cos do ucha.. posmial sie ze mna.. tymczasem my nawet ze soba nie gadamy wcale. Jakos specjalnie mi to nie przeszkadza ale niechby chociaz zlapal mnie za reke.. powiedzial cos milego, przytulil.. tak dawno nieslyszalam od niego " moj Madziku"..